Moje Syrenki otrzymały ostatnią porcję koralików.
Po skończeniu haftu praca trafiła do ciepłej wody na małe płukanie.
Tak prezentują się Syrenki pod wodą ;) Na szczęście piana pochodziła z płynu do prania, a dziewczyny są całe i zdrowe.
Po wyschnięciu pracę uprasowałam na lewej stronie na grubym ręczniku. Koraliki nie straciły blasku, żyłka mocująca również przetrwała.
Teraz Syrenki będą musiały cierpliwie poczekać, aż zaniosę je do oprawy.
Pod koniec zdawało mi się, że z niektórych bąbelków będę musiała zrezygnować, bo prawie zabrakło mi koralików w kolorze szampana. Ale było na styk. Natomiast srebrnych zostało mi półtorej paczki (a przecież kupowałam zgodnie z rozpiską).
Czasami trzeba było trochę pokombinować, bo nie zawsze koraliki mieściły się w przeznaczonych dla nich miejscach. Zdarzyło mi się, że nie wszywałam ich dokładnie tam, gdzie pokazywał schemat, więc moja praca jest na pewno niepowtarzalna ;)
Bardzo się cieszę, że Syrenki wyszły tak, jak sobie to wymarzyłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz