Od jakiegoś więc czasu sumienie mnie gryzło, że taka nieukończona praca leży na dnie szuflady, bo bardzo nie lubię mieć tzw. UFO-ków (unfinished objects).
Dlatego "odkopałam" haft i ostro zaczęłam machać igłą.
Dla kwiatków wybrałam całą gamę różów i fioletów. Od razu dodam, że mulina pochodzi z zeszłego wieku, jest to stara Odra, Ariadna (jeszcze bez numerów) i inne, które dawno straciły banderolki i nie wiem nawet, jakiej są produkcji.
A teraz oceńcie sami, czy warto było wracać do kolorowanki :)
Na początek zdjęcie całości z chwili obecnej
A to ten pierwszy płatek z sierpnia 2016r.
Kolejna odsłona wkrótce :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz