Na początek chciałabym pokazać małe dzieła, które znalazłam w rodzinnych szufladach. Są to chusteczki wyhaftowane przez moje przodkinie. Niektóre są z inicjałami, np. MF należała do Marii, cioci mojej babci, którą odwiedzałam, gdy byłam małą dziewczynką.
Ta wygląda bardziej na serwetkę, może to zasługa mereżki :)
Poniższa chusteczka odstaje od reszty, przede wszystkim została ozdobiona haftem płaskim cieniowanym. Może którejś cioci znudziła się wieczna biel i postanowiła użyć trochę więcej kolorów :)
I jeszcze kilka barwnych akcentów. Dokładnie się przyjrzałam niebieskim kwiatkom - to nie jest mulina wielokolorowa.
Na tym zdjęciu widać, że chusteczki były często używane. Teraz im pewnie smutno, że leżą zapomniane w szafie, bo wszyscy korzystają z jednorazowych.
A to moja ulubiona, jest wykonana niesamowicie starannie. Nić lekko połyskuje, może to satyna :)
I jeszcze dwa zdjęcia, tym razem chusteczek kupionych na wyspie Burano, słynącej z cudnych koronek. Na własne oczy widziałam kobiety tworzące te arcydzieła :)
Na koniec się przyznam, że te piękne chusteczki nie były przeze mnie używane. Leżą sobie w szufladzie jako pamiątka z wycieczki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz